niedziela, 31 grudnia 2017

Przepowiednia






PRZEPOWIEDNIA

w nowym roku
brzydota stanie się dziełem sztuki
przenikliwe oczy tak zwanego
wymagającego odbiorcy
dojrzą w niej drugie dno
jakby pierwszego było mało

i stanie się to co stać się miało

nikt nie nazwie gorzkiego smaku goryczą
wszyscy powiedzą o nim
wyrafinowany
a grymas na ustach zamienią
na rozkosz podniebienia

bez zastanowienia

wyblaknie kontrast bieli i czerni
wchłonie go wszechobecna szarzyzna
i na siłę będą udowadniać
że można żyć
lawirując w tonacjach szarości

bez cienia wątpliwości
Lilianna Mustafa




sobota, 30 grudnia 2017

Kończy się rok...










Od zarania dziejów człowiek próbuje uporządkować swój świat za pomocą liczb i dat, jakby chciał uporządkować chaos życia, wyznaczyć w nim określony kierunek. Podzielił biegnący czas na lata, miesiące, tygodnie, dni...godziny, minuty... Otoczył się cyframi jak drogowskazami, aby stworzyć sobie poczucie bezpieczeństwa, jakąś namiastkę panowania nad czasem i nad życiem, które mija niepostrzeżenie.

To był bardzo trudny rok...
Nasycony trudnymi zdarzeniami, bolesnymi przeżyciami.
Zostawiam je za sobą... puszczam.  Niech odchodzą w przeszłość wraz z ostatnią kartką starego kalendarza.
Choć emocje z nimi związane na stałe zapisały się w mojej duszy. 








Jest tyle samo nocy co dni i na przestrzeni roku wszystkie są tak samo długie. Nawet szczęśliwe życie nie może istnieć bez pewnej dawki ciemności, a słowo "szczęśliwy" straciłoby znaczenie, gdyby nie istniał smutek. 
Carl Jung







Jutro zerwiemy ostatnią grudniową kartkę z kalendarza. Czas zatoczył swoje koło. I znów nastanie nowy styczeń, luty, marzec...
Szczęśliwego Nowego Roku! 






Ale co rok
ten Nowy Rok 
to święto wiary i nadziei
chcę uczcić tak
że jakiś czas
mogę bezkarnie
nigdzie nie iść
Andrzej Poniedzielski

:)


 

wtorek, 19 grudnia 2017

Idą święta. Duchowe rozważania.


Pociemniał blask i moc truchleje
radio nadaje o pokoju
znak to,  że musi - idą święta
kiermasz dobroci i nastroju.
Andrzej Poniedzielski 





Mają dla mnie wymiar tradycji i kolorowych wspomnień z wczesnego dzieciństwa, związanych z magią wigilijnego wieczoru, ciepłego blasku choinki, wiarą w Świętego Mikołaja. 






Dziś święta to dla mnie czas na zwolnienie, zatrzymanie się, przebywanie z bliskimi osobami.
Niejednokrotnie spotkałam się z zarzutem, że obchodząc Święta Bożego Narodzenia powinno się mieć na uwadze przede wszystkim ich wymiar religijny.
Nikomu nie odbieram prawa do takiego przeżywania Świąt.
Moja religijność jednak bardzo odbiega od sformalizowanej, powszechnie rozumianej religijności. Nie przywiązuję wagi do obrzędów i rytuałów. Większą wartość dostrzegam w moralności jaką nosi się w sobie, wzajemnym stosunku człowieka do człowieka.
Nie muszę chodzić do kościoła, by szukać kontaktu z Siłą Wyższą, by poczuć Boga. Kościół postrzegam jako instytucję, gdzie wyznanie wiary jest bardziej obrzędowym obowiązkiem niż odczuciem metafizycznym. Zatraciła się gdzieś głębia duchowych przeżyć, coraz mniej w nim miejsca dla sacrum.
Nie uczestnicząc w czymś, do czego nie mam przekonania, zyskuję poczucie, że moje wartości są spójne z moimi czynami. Jestem szczera wobec siebie, uczciwa w tym co robię.

Mam sprecyzowane poglądy na temat religii.
Wszystkie religie głoszą, że ich fundamentalną wartością jest miłość, jednocześnie najwięcej wojen wybucha z powodów różnic religijnych.
Każda religia ogranicza, narzuca sposób myślenia, w jakiś sposób zniewala. 
Możemy całkowicie odrzucać czyjeś poglądy i jednocześnie je szanować. Rozumiem i akceptuję to, że wielu ludziom potrzebna jest świadomość jedności w poszukiwaniu Boga, że łatwiej im iść przez życie kierując się wytyczonymi ścieżkami i drogowskazami. Przynależność do religijnej społeczności daje im wsparcie i poczucie bezpieczeństwa.
Wspólnoty religijne bazują na tym, że ludzie chcą za wszelką cenę robić to, co inni i myśleć tak, jak inni. Taka postawa jest powszechna i jakże wygodna! W pewnym stopniu zwalnia od poszukiwań własnej drogi. Ale najgorsze jest to, że każda z nich uzurpuje sobie prawo do uznawania jej za jedynie słuszną, a w myślących inaczej ciskane są błyskawice moralnego potępienia. 



Urzędnicy Pana B

Dałeś mi, Panie, rozum i wiarę,
duszę rogatą, serce za ciasne
no i sumienie - jak to sumienie -
niedoskonałe, za to własne.

Z tobą się zawsze jakoś dogadam,
w smutku pocieszysz, w biedzie pomożesz,
lecz ten naziemny Twój personel...
o, z personelem to już gorzej.

Swój święty nos pcha mi pod kołdrę,
poucza, w duszy grzebać chce...
Chyba dlatego tak nie lubię
Twych urzędników, Panie B.

Kiedy pomówić z Tobą muszę,
robię to tak jak Tewie mleczarz,
a Ty nadstawiasz Boże ucho
i słuchasz mnie, i nie zaprzeczasz.

Bo chcesz zrozumieć pech człowieczy,
nasze zmęczenie ponad siły
i jesteś dla nas wielkoduszny,
a dla mnie bywasz nawet miły.

Więc się nie mieszaj, sługo Boży,
gdy z Twoim Panem mówić chcę,
nie potrzebuję pośredników
w moich rozmowach z Panem B.

W departamencie spraw niebieskich
są moje akta personalne
i każdy krok mój pilnie śledzą
anioły twe transcendentalne.

Lecz gdy przed Tobą kiedyś stanę,
sama chcę z życia się tłumaczyć,
proboszcz by nie dał rozgrzeszenia,
a Ty zrozumiesz i przebaczysz.

Więc - póki żyję, myślę, czuję -
niech ręka Boska broni mnie
przed pychą i nadgorliwością
Twych urzędników, Panie B.!
 Magda Czapińska


Jak zatem mogę siebie określić? - Osoba wierząca, która nie czuje się związana z żadnym wyznaniem ani kościołem. 

 "Nie obchodzą mnie świadectwa, dowody, zapewnienia. Chcę po prostu Boga. Chcę Go w sobie"-  Elizabeth Gilbert (Jedz, módl się, kochaj)

Bóg nie żyje w dogmatycznych pismach. Nie jest też postacią ze świętych obrazów i figur. Bóg jest energią, dzięki której wszystko się dzieje, dzięki której objawia się boskość tego świata.
Wolę doświadczać stanu duchowości niż religijności. Duchowość, to pojęcie szersze niż religia, to ciągłe poszukiwanie Boga w życiu, w tym co mnie otacza, to dążenie do harmonii w spotkaniach z innymi ludźmi, pielęgnowanie dobra w sobie i zauważanie dobra w innych. To doświadczanie zachwytu nad wszechogarniającym pięknem przyrody, kiedy powstaje niezwykły nastrój chwili. W takich momentach, daleko od rytuałów i obrzędów czuję, że "rozmawiam" z Bogiem swoim językiem i wiem, że wtedy jestem autentyczna, niczego nie udaję.


 Modlitwa bez słów

 Jeżeli nie umiesz modlić się słowami,
Nie rozdzieraj szat,
Ani głowy nie posypuj popiołem,
Ale módl się tak jak umiesz,
Bez słów,
Jak drzewa,
Jak trawy,
Jak morza,
Które również zmawiają modlitwę
Bez słów.

Słowa są nieporadne,
Zawodne,
Nieokreślone
I nieokreślające.

Są rozczarowaniem.

Bolesną omylnością.

Myślałeś, że słowem
Wyplenisz zło,
Myślałeś, że słowem
Wywołasz źródło ze skały,
Myślałeś, że słowem
Odmienisz człowieka.

Nie wypleniłeś,
Nie wywołałeś,
Nie odmieniłeś.

Módl się zatem bez słów,
Jak drzewo,
Jak trawa,
Jak morze...
 Roman Brandstaetter


 Religia nie może znieść duchowości. Po prostu nie może jej tolerować. Duchowość może doprowadzić do innych wniosków, niż te dyktowane przez daną religię. A to jest niedopuszczalne. Religia zachęca do odkrywania myśli innych i przyjmowania ich jako własnych. Duchowość zaprasza do porzucenia myśli innych i do odnalezienia własnej drogi. 
Neale Donald Walsh










Wiersz do fotografii Andrzeja Berłowskiego

 Fot. Andrzej Berłowski


 Nie szukam Boga wśród świątyni murów,
pośród obrazów, ornatów, kadzideł.
Słyszę Go rankiem w brzmieniu ptasich chórów
wplecionych w trzepot nieanielskich skrzydeł.
 
Gdy to czarowne przedstawienie świtu
mgła chce uparcie zasłonić przed wzrokiem,
to w takich chwilach szczęścia i zachwytu
Bóg do mnie mruga swoim czułym okiem.
Lilianna Mustafa


  

Nie neguję i nie odrzucam świątecznych tradycji. Jestem z nimi związana, to czasy mojego dzieciństwa, życie moich przodków. W wigilijny wieczór, na moim świątecznym stole nie zabraknie tradycyjnych potraw. Pokój wypełni się blaskiem choinki i ciepłem spotkania z tymi, których kocham. Będzie to czas na radość z bycia razem, czas na refleksję i czas na wspomnienie tych, którzy już nie usiądą z nami do stołu...

Wierzę, że każdy ma swój sposób na szukanie kontaktu z Bogiem i niech każdemu będzie wolno znaleźć własną drogę do Niego. 



Kolęda dla nieobecnych - Magda Welc










 

niedziela, 10 grudnia 2017

Czas


Tomasz Jastrun w jednym ze swoich felietonów pisał: 
"Zmarszczki jednak bywają interesujące, to koleiny, wąwozy, bruzdy żłobione przez strumienie życia. Zapisana jest w nich nasza przeszłość.
Ci, którzy wygładzają i zmieniają twarze na młodsze, wymazują własną historię."















czwartek, 7 grudnia 2017

Andrzej Poniedzielski

Gdy mówi, to sprawia wrażenie, jakby mówił tak od niechcenia, bez specjalnego wysiłku, a słowa same układały się w cudowne strofy. 
Obdarzony niesamowitym poczuciem humoru, humoru nieco zakamuflowanego, z subtelnym i wyszukanym przekazem. Czarodziej nastroju, mistrz zabawy słowem, autor celnych ripost i dowcipnych puent - ANDRZEJ PONIEDZIELSKI! Lubię! Bardzo! :)





Trzeba tylko... ;)





Dlaczego niektórym ludziom tak ciężko znieść nawet chwilową ciszę? Czy zawsze trzeba ją czymś zagadać? ;) Czy nie jest tak, że najlepiej nam z ludźmi, przy których nie czujemy przymusu mówienia i nie czujemy się skrępowani milczeniem? Takie refleksje nasunęły mi się w związku z poniższym tekstem...:)







"Trzymaj się swoich chmur,mieszkaj tam, a bywaj tu"
Staram się, nieustannie..
.








wtorek, 5 grudnia 2017

Dziś są moje urodziny

Urodziłam się 
ni to pod koniec jesieni
ni to na początku zimy
taka zajesienna
przedzimowa jestem
ostatni listek w dłoni
płatek śniegu na skroni
wczesnym mrozem
ścięte powietrze
urodziłam się!
I JESTEM!
Lilianna Mustafa

 



Niektórym wydaje się to dziwne, ale ja lubię dzień swoich urodzin :)
Panuje powszechne przekonanie, że w pewnym wieku nawet nie wypada ich obchodzić. Znam osoby, które nie chcą nawet pamiętać o swoich urodzinach i najchętniej wymazałyby ten dzień z kalendarza, bo z czego tu się cieszyć, że lat przybywa?
Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób, że staję się o kolejny rok starsza.
Stoję u progu jesieni życia i nie mam problemu z akceptowaniem upływającego czasu. 





To już tyle , tyle lat
jak do życia się przymierzam
nie wiem nic nie umiem nic
a zamierzam a zamierzam

Kreślę znów południk Greenwich
i od nowa włączam czas
i jak dziecko na huśtawce
wołam , Panie - jeszcze raz

Jeszcze raz , jeszcze raz
niech napełni się klepsydra piaskiem gwiazd
i niech kosmos się odwróci do mnie słońcem
zanim coś , coś się znowu zacznie kończyć
jeszcze raz , jeszcze raz

To już tyle , tyle lat
mojej cichej spółki z losem
a nie zgadza mi się wciąż
ilość zim z ilością wiosen 
Andrzej Poniedzielski



"To już tyle , tyle lat mojej cichej spółki z losem, a nie zgadza mi się wciąż ilość zim z ilością wiosen
Oj, nie zgadza się, nie zgadza... cały czas mam wrażenie, że moja dusza nie nadąża za metryką ;)



Dzień moich urodzin jest moim świętem, rocznicą mojego pojawienia się na świecie.
Od wielu lat biorę tego dnia urlop. 
Dziś też mam wolny dzień. Jest 6:30. Nic nie muszę, nigdzie mi się nie spieszy. Za oknem już nie noc i jeszcze nie ranek. Ledwie zapowiedź brzasku.
Gorąca kawa pachnie intensywnie. Takie moje "ranne z kawą tête à tête, żeby życiu nadać bieg..." jak śpiewa Basia Stępniak - Wilk.
Światło monitora rozjaśnia pokój niebieskim blaskiem. 
Z błogością zanurzam się w tę chwilę. Jest moja!
Cały dzisiejszy dzień należy do mnie!
Świt... najpiękniejsza pora dnia.



ŚWIT - Justyna Steczkowska 

poniedziałek, 4 grudnia 2017

"Jestem, więc myślę"


Pyta mnie pan o adres
obecnie zamieszkuję proszę pana
przedsionek jesieni
kiedyś mieszkałam w wiosennym sadzie
niedawno nad brzegiem letniego morza
a teraz waham się, czy przekroczyć próg
bo kiedy mój adres się zmieni
to wtedy już nikt mnie nie znajdzie
Lilianna Mustafa



Droga do Mälaren

W przededniu moich urodzin myślę o tym, jak długą drogę przebyłam.
Z wycofanej, nieśmiałej dziewczyny stawałam się coraz pewniejszą, silniejszą kobietą. To był długi proces, zajęło mi to wiele lat zanim zrozumiałam, że ten, kto sam czyni siebie niewidocznym i nieznaczącym, pozostaje takim dla otoczenia.
Pamiętam siebie z okresu szkolnego, gdy każda publiczna wypowiedź, każdy występ okupione były wielkim stresem. Moje koleżanki i koledzy nie mogli czasem opędzić się od nic nie znaczących znajomości, a dla mnie każda, nawet przypadkowa wymiana zdań była już towarzyskim sukcesem.
Ta niepewność w kontaktach z innymi ciągle mi towarzyszy, ale z biegiem lat bardziej otwieram się na ludzi (co prawda tylko tych starannie wybranych), nadal dużo czasu zajmuje mi oswajanie się z nowymi, nieznanymi sytuacjami.
Jako typowa introwertyczka, oszczędna w słowach i gestach, nigdy nie znosiłam zdawkowych rozmów o niczym, tego plecenia trzy po trzy, żeby tylko zagadać ciszę. I choć dziś też nie przepadam za tego typu konwersacją, to łatwiej mi zaadoptować się do takich sytuacji. Z wiekiem stałam się bardziej tolerancyjna w stosunku do ludzi o innym typie temperamentu nawet, gdy bardzo kontrastuje on z moją osobowością. 
Każde życiowe doświadczenie czegoś uczy. Przez ten czas przewartościowałam tyle rzeczy, uczuć, pojęć...



Jestem, mojego życia punktem zapalnym
jestem tylko puchem marnym
jestem swoją słabością i siłą
gdy trzeba jestem jakby mnie nie było

Jestem - nie ja jedna
Jestem - czasem komuś potrzebna

Jestem - bo jestem tu i teraz
Jestem - bo żyję i nie umieram
Jestem - bo się nie ukrywam
umiarkowanie jestem szczęśliwa

Jestem - mam to na piśmie
Jestem - jestem, więc myślę.
Maria Szymonik 



sobota, 2 grudnia 2017

Pierwszy śnieg

Trzeba teraz w śnieg uwierzyć
I tym śniegiem się ośnieżyć
i ocienić się tym cieniem
i pomilczeć tym milczeniem
Bolesław Leśmian





Grudzień zaczął się bajkowo. Moja dzisiejsza droga do pracy też :)






To biel jest może najpiękniejszą z barw
Gdy nocą spod Księżyca rzęs
Płynie na łąki pierwszy śnieg
Nim igliwia sierść poczuje szron
Nim świt usłyszy dzwonki sań
I znajdzie pierwszy ślad

Ty spójrz na biel, na nieobjętą biel
Jej moc, jej blask podpowie Ci
Że biel to Bóg, bezkres, bez czas
Podziwiaj ją, bo jest
Bo jesteś
Marcin Kydryński




sobota, 25 listopada 2017

Wyznanie introwertyczki

Nie możesz mnie całej zobaczyć
wiesz...
jestem jak bluzka włożona
zawsze na prawą stronę
czasem z kieszeni wypadnie wiersz
- gest w kierunku świata
w którym się trochę odsłonię


nie możesz mnie całej przeniknąć
wiesz...
sploty tkaniny życie utkało
niezwykle gęsto
nawet gdy tego bardzo chcesz
twoje starania na nic
osnowa traci wątek nieczęsto


nie możesz mnie całej odgadnąć
wiesz...
czas na materiał nałożył warstwy
jak rybią łuskę
myślę czy kiedyś, że może gdzieś
starczy odwagi
na lewą stronę założyć bluzkę.

Lilianna Mustafa

niedziela, 12 listopada 2017

Carpe Diem


"Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie..."
Horacy

Koncepcja filozofii minimalizmu oparta jest po części, i na sztuce uważności (mindfulness), i sztuce celebrowania życia (slow life, hygge), i filozofii zen...
Minimalizm czerpie także z ponadczasowej mądrości starożytnych filozofów. Jego założenia mieszczą się zarówno w kanonie epikureizmu, jak i przeciwstawnego mu stoicyzmu. Można by rzec, że miejscem minimalisty jest ów "złoty środek".
Epikurejskie cieszenie się życiem i czerpanie z niego radości nie koliduje ze stoickim wewnętrznym spokojem, duchową równowagą i życiem w zgodzie z naturą.




Od jakiegoś czasu w moim domu stoi na półce, w postaci drewnianych liter, sentencja, która ma przypominać o ulotności chwili, upływającym czasie, przemijalności. 

Od kiedy zaczęłam wdrażać do życia zasady minimalizmu, dążę do tego, aby jak najrzadziej mieć poczucie, że dni umykają niepostrzeżenie, a czas przecieka przez palce.
W codziennym rytmie dnia, wśród obowiązków i pracy zawodowej dbam o chwile na zatrzymanie się, refleksję, ciszę. Częściej pozwalam sobie na nicnierobienie i nie podchodzę do tego jak do czasu straconego. Zyskuję odprężenie, spokój, wewnętrzną harmonię.




* Minimalizm w niczym mnie nie ogranicza, a wręcz przeciwnie, rozwija.
* Stawia pytania: z czym i w jakich okolicznościach czuję się szczęśliwa, czego pragnę?
* Mówi stop gonitwie i bezwolnej pogoni za posiadaniem.
* Minimalizm jest:
- sprzeciwem wobec konsumpcjonizmu, bylejakości, tandety
- dążeniem do prostoty
- manifestem prostego, ekologicznego życia respektującego prawa przyrody
- umiejętnością segregowania spraw na ważne i te mniej znaczące
- dojrzałością, dzięki której mam odwagę kierować się własnymi przekonaniami
- pochwałą życia we wszystkich jego aspektach.


TRWAJ CHWILO, TRWAJ - E. Adamiak i A. Nowak 
                                          

czwartek, 9 listopada 2017

Mindfulness - sztuka uważności

 Zachód słońca. Bukowina Tatrzańska

Czasem odbywam podróże wgłąb siebie, wciąż siebie odkrywam. Zbyt wiele zewnętrznych okoliczności determinuje moje poczucie szczęścia. Zbyt często uzależniam to, jak się czuję, od tego, co dzieje się wokół mnie. Zamiast odnosić się do swoich własnych uczuć, ulegam emocjom spowodowanym różnymi zdarzeniami, które burzą mój spokój, rozrywają na strzępy wewnętrzną harmonię, odbierają sen.  Przeczytane gdzieś słowa nabierają szczególnego znaczenia: " Możesz nauczyć się, jak być szczęśliwą w danej sytuacji, nawet jeśli z tą sytuacją nie jesteś szczęśliwa."  Próbuję odnajdywać radość życia w ukrytych pokładach własnej osobowości, nie uzależniać poczucia wewnętrznego spokoju i równowagi od zewnętrznych uwarunkowań, od zachowań innych ludzi. Czasem to bardzo trudne. Mistrzostwo w tym względzie potrafią osiągnąć chyba tylko mnisi buddyjscy ;)  
Buddyzm uczy jak żyć, aby spotkać się ze sobą prawdziwym. Wychodzi naprzeciw ludzkim pragnieniom, głosi, że prawdziwa sztuka życia, to umiejętność celebrowania nawet najprostszych czynności. Założenia buddyzmu doskonale korelują z filozofią minimalizmu. Buddyzm jest dla mnie bardziej filozofią życia niż religią i ma wielu nie tyle wyznawców, co po prostu sympatyków. Jednym z ważniejszych nurtów buddyzmu jest filozofia zen skupiająca się na nauce zgłębiania własnego wnętrza oraz osadzeniu naszego życia w "tu i teraz" Przeszłość minęła, przyszłości jeszcze nie ma, jest tylko teraźniejszość, moment obecny. Dostrzegać ten moment, to żyć uważnie. 
Również w tradycji chrześcijańskiej można zauważyć elementy nawołujące do poświęcania uwagi chwili obecnej, do umieszczania  życia w teraźniejszości. W Ewangelii św. Mateusza jest napisane: "Nie troszczcie się zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie."




Uczę się... ciągle się uczę trzymać myśli na wodzy, aby zbyt często nie uciekały do przeszłości, aby nie wybiegały zanadto w przyszłość. To odbiera szansę cieszenia się chwilą obecną. Nie jest chyba możliwe, aby osiągnąć zdolność całkowitego zatopienia w chwili. Przeszłość zawsze będzie do nas powracać, bo to nasza historia życia, przyszłość jest niewiadomą i na jej wykreowanie mamy naprawdę niewielki wpływ.



Tam się zamyka mrok
Nieznany cień
Niepewny krok
A tu łagodny blask
Oświetla stół
I nas

Osłonię dłonią
Światło świec
Od złego wiatru
Trzeba strzec
Żeby świeciło
Na naszą miłość
Osłonię dłonią
Światło świec.
Jonasz Kofta


Dziś cieszę się teraźniejszością, doceniam ulotność chwili.
Za oknem chłodny listopadowy wieczór, a w mojej przestrzeni ciepło i przytulnie. Bezpiecznie. Na ścianach niesamowita gra świateł i cieni z migoczących płomieni świec.
Z głośnika cicho sączą się "Jesienne liście" Erica Claptona...
Uświadamiam sobie swoje szczęście.

ERIC CLAPTON - Autumn Leaves 




środa, 1 listopada 2017

1 listopada

płomienie skaczą w podmuchach wiatru
języki ognia kładą na grobach
podłużne cienie

w półmroku lekko rozedrgane
wisi milczenie

na drzewach przysiadł smutek cmentarny
umarłe liście strąca z gałęzi
w ostatni taniec

nim dotkną ziemi zawirowane
szepczą różaniec

głowy chryzantem wsparte o krzyże
woń zaplątały w gałęzie świerku
w dowód miłości

tęskną zadumą wpisał się w ciszę
zapach wieczności
Lilianna Mustafa




czwartek, 26 października 2017

Tamten listopad

Za kilka dni listopad...
Nie lubię listopada. Nie tylko dlatego, że aura zimna, szara i depresyjna. Większość złych zdarzeń w moim życiu miało swój początek w listopadzie.
Tamten listopad zeszłego roku zapoczątkował pasmo nieszczęść, które rozwlekło się na kolejne miesiące. To był niesamowicie trudny dla mnie czas. Nie zdążyłam poskładać w całość samej siebie, a tu znów szpitale, badania, lekarstwa... Diagnoza!
Szukanie punktu, o który można zahaczyć nadzieję. Potem uczucie bezsilności, które zwala z nóg. 
Trudno jest być z tym, co jest. Działasz jak robot. Codziennie ten sam schemat dnia. Ciśnienie, śniadanie, zastrzyki, leki, zmiana plastra przeciwbólowego. Wszystko rozplanowane, rozpisane do wieczora. Bo tak trzeba, bo wtedy masz złudne uczucie panowania nad tym wszystkim, choć z tyłu głowy myśl, której nie chcesz dopuścić do głosu, że to początek końca. Widmo przerażającej nieuchronności.

Potem już tylko bycie blisko, jak tylko potrafi się najlepiej.


Zaniosę strach do serca. Spotkam się z bólem i strachem otwarcie, obejmę je, nie będę się ich bała, wpuszczę je do środka, jest, co jest. (...)
Ken Wilber - Śmiertelni nieśmiertelni 


Nie sypiam dobrze od dawna. Spotykam się z tym, co się stało. Nie walczę ze wspomnieniami, które przychodzą nie pytane o zgodę. Nie odganiam dręczących obrazów szpitalnych korytarzy i szpitalnego łóżka, tak znajomego, że mapę jego zarysowań mogłabym jeszcze dziś odtworzyć. Po prostu  przyglądam się wszystkiemu, co jest teraz we mnie.
Ostatnie gesty, ostatnie słowa... Tak wszystko strasznie ostatnie.


Iskra
Pada na ziemię
Ciemnieje
I już 
Alan Pizzarelli 
w tłumaczeniu Cz. Miłosza 

poniedziałek, 16 października 2017

Wyczesuję z trawy liście

Po wielu deszczowych dniach nastała złota jesień. Słoneczna, ciepła, ze swoimi charakterystycznymi zapachami grzybów, zeschłych liści, mchu. 
Czasem wystarczy tak niewiele, aby problemy wróciły do właściwych rozmiarów.


Wyczesuję z trawy liście
posuwiście
zamaszyście

teatr kukieł z długich cieni
kładzie się
na ziemi
jednostajnie dźwięczą grabie
czasem głośniej
czasem słabiej
słońce spływa na ramiona
głowa z myśli
wyczyszczona
jest mi dobrze
lekka dusza
do niczego się nie zmuszam
równym taktem grają grabie
czasem głośniej
czasem słabiej... 
Lilianna Mustafa 

sobota, 30 września 2017

Smaki Grecji


Grecka kuchnia bardzo przypadła nam do gustu. Potrawy smaczne, nieskomplikowane, dobrze przyprawione, z dużą ilością warzyw, owoców i aromatycznych ziół. 
Dobrej jakości oliwa z oliwek, z której Grecja słynie dopełnia smak każdego dania.
Nie sposób w czasie wakacyjnego pobytu poznać dogłębnie bardzo zróżnicowaną kuchnię Grecji, ale spróbowaliśmy tych najbardziej charakterystycznych potraw.

 Grillowane bakłażany

MUSAKA - czołowa i najbardziej znana grecka potrawa. Zapiekanka z mielonego mięsa, pomidorów i bakłażanów w sosie beszamelowym.

Musaka

KLEFTIKO - Grecy przyrządzają ją na różne sposoby. Jedna z wersji, która bardzo nam smakowała to jagnięcina pieczona z warzywami i kozim serem.
SOFRITO - smażona na oliwie cebula i czosnek z dodatkiem aromatycznych ziół. To wersja najprostsza. Często urozmaicają ją takie dodatki jak oliwki, warzywa, grzyby. Może być samodzielnym daniem lub podstawą różnych kulinarnych wariacji.
STIFADO - gulasz wołowy z dużą ilością małych słodkich cebulek i szczyptą cynamonu.

Stifado

PASTICIO - mięso mielone, makaron i sery zapiekane pod gęstym beszamelem.
GEMISTA - pieczone papryki i pomidory faszerowane ryżem.

Gemista

SOUVLAKI - grillowane szaszłyki podawane z grecką sałatką lub sosem tzatziki.
TZATZIKI - popularny sos na bazie gęstego jogurtu, ogórków, czosnku i ziół.
SAŁATKA GRECKA - bardzo popularna również u nas. Podstawowe składniki to ser feta i oliwki.
GRILLOWANA OŚMIORNICA - tej potrawy nie zdecydowałam się spróbować ;) 

Grillowana ośmiornica
 
Nasz pobyt w Grecji przypadł na pierwszą połowę września. To dobry czas. Turystów jakby trochę mniej, woda w morzu jak podgrzana i największa o tej porze roku obfitość południowych owoców.

Po zwiedzaniu Ogrodu Botanicznego można było skosztować świeżych, soczystych owoców prosto z drzew i krzewów rosnących w ogrodzie.
Na talerzu znalazły się m.in. pomarańcze (nieziemsko soczyste i słodkie), winogrona, jabłka, mango, figi, owoce kaktusa, papaja.

  
W słonecznej, upalnej Grecji nie sposób nie wypić orzeźwiającej mrożonej kawy. Najbardziej popularne to:
FRAPPE - słynna grecka kawa mrożona z puszystą pianką, przygotowana na bazie kawy rozpuszczalnej.
FREDDO - w dwóch wersjach, espresso lub cappuccino, na bazie kawy mielonej. 

Frappe i freddo

piątek, 15 września 2017

Czas powrotów

Słońce na skórze, pod powiekami obrazy zmieniających się krajobrazów, przyjemne zmęczenie wędrówkami, trochę żalu, że to już koniec, trochę tęsknoty za swoim miejscem na ziemi... Urok powrotów! :)



NIE WRACAJMY JESZCZE - Jarosław JAR Chojnacki

piątek, 25 sierpnia 2017

Ona i On

Niedawno obchodzili kolejną rocznicę ślubu. Romantyczny bukiet różowych róż, pasujący podobno do jej duszy.
To już tyle wspólnych lat? 
Zdziwienie!



Razem przechodzili przez kolejne etapy życia, pokonywali jego trudy, uczestniczyli w jego radościach. Jak każda para, mieli swoje wzloty, nie ominęły ich większe lub mniejsze potknięcia, z których podnosili się silniejsi, mądrzejsi i bardziej uważni.
Tacy różni od siebie i zarazem podobni. Na pierwszy rzut oka są przeciwnościami. Diametralnie różne tradycje, odmienne życiowe doświadczenia, inne charaktery.
Poza miłością, solidnym fundamentem każdego związku połączyły ich podstawowe poglądy na życie, które determinują podobny system wartości. Nieustanna otwartość i chęć uczenia się oglądania świata oczami drugiej osoby, przyglądania się życiu z perspektywy jej uczuć i emocji. Z biegiem lat pokusę zmieniania drugiej osoby zastąpiła akceptacja swojej inności i odrębności. To chyba w największym stopniu wpłynęło na bliskość, która daje im obojgu poczucie bezpieczeństwa.

ONA - niecierpliwa, łatwo ulega stanom irytacji (choć nieustannie nad tym pracuje), pełna zadziwiających sprzeczności.

ON - stonowany, uosobienie spokoju i opanowania.

ONA - nieufna, trochę nieśmiała, trudno nawiązuje kontakty, jednak on ciągle ją uczy akceptowania powierzchownych relacji międzyludzkich.

ON - lgnie do ludzi. Szczery, otwarty, z niezłomnym przekonaniem, że wszyscy są dobrzy.

ONA - przez swoje zbyt idealistyczne podejście do życia często doznaje rozczarowań.

ON - nierzadko musi sprowadzać ją na ziemię ;)

ONA - typowa introwertyczka, nosi w sobie umiłowanie pustki, ciszy, miejsc bezludnych.

ON - potrzebuje ludzi, lubi, gdy wokół niego tętni życie, coś się dzieje.

ONA - wrażliwa estetka, dzięki jego racjonalnemu podejściu do życia, może od czasu do czasu pobujać w obłokach.
Dekoratorka różnych przestrzeni ich życia.

ON - przejmuje na siebie większość tzw. prozaicznych dziedzin życia, jak zakupy, płacenie rachunków, wypełnianie PIT-ów. Rodzinny minister finansów.

ONA - ma skłonność do martwienia się na zapas i rozkładania problemu na czynniki pierwsze.

ON - problem widzi takim jakim jest, nie dopatrując się w nim "drugiego dna". Swoisty bufor na jej smutki i smuteczki.

ONA - zanim powie, pomyśli, zbytnio wszystko analizując.

ON - często powie, zanim pomyśli ;)

ONI - mają podobny stosunek do świata, podobnie myślą, czują, patrzą na życie, a w inności dostrzegają wartość i własną indywidualność.
- dbają o przestrzeganie ważnych dla siebie norm.
- odnajdują w sobie punkt oparcia, szczególnie cenny w czasach, w których coraz mniej stałości.
- nie dają się uwieść rzeczom pozornym i powierzchownym, gonitwie za posiadaniem.
- mają od zawsze zdrowy stosunek do pieniędzy, szanują je, ale nie są ich niewolnikami.
- ciągle uczą się (z różnym skutkiem) omijać ludzi pełnych małostkowości i złych emocji.
- na przestrzeni wielu lat wspólnego życia nauczyli się bezbłędnie odczytywać swoje nastroje, reakcje, intencje.
- mają chyba to, co tak trudno zdefiniować - SZCZĘŚCIE - w tłumie ludzi odnaleźli siebie. 





Małżeństwo 
Jesteśmy sobie potrzebni jak ziemi
potrzebna woda, jeśli plon ma przynieść.

Ach, czy to miłość?
Jej owoce przecież
dawno dojrzały i mówimy o nich:
daleko padły jabłka od jabłoni.

A więc jałowe lata nas czekają —
dwoje wygnańców z miłosnego raju?
Tylko trud dzielić i codzienny chleb
czy potrafimy, aby nie był gorzki?

Spróbujmy jednak.
Po burzliwym dniu
cieszy łagodny i spokojny zmierzch.

 Podaj mi rękę. Nie jesteśmy sami.
Jabłoń przekwitła, lecz pachnie jabłkami.

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Mój minimalizm

Bałtyk. Wschód słońca.


Od dłuższego czasu interesuję się zagadnieniami  minimalizmu i im dalej zagłębiam się w jego filozofię, z tym większym przekonaniem mogę stwierdzić, że minimalistką byłam od zawsze, bo minimalizm wbrew temu, co niektórzy sądzą, to nie chwilowa moda, ale określony styl życia, pewien stan umysłu i sposób myślenia, w którym nie ma miejsca na wyimaginowane potrzeby i zachcianki, nie moje, tylko narzucone z zewnątrz przez wszechobecne reklamy, mody i trendy wymyślone przez innych ludzi.

Minimalizm to świadome życie, polegające na świadomych wyborach tego, co mi służy, co jest mi rzeczywiście potrzebne, z czym czuję się szczęśliwa.

Swoją drogę do prostszego życia zaczęłam tak, jak chyba większość minimalistów, od opróżniania szaf , pozbywania się niepotrzebnych przedmiotów, sprzątania własnej przestrzeni. 
Potem przyszedł czas na porządki w głowie. To ważny etap. Ważniejszy niż pozbywanie się rzeczy. Jest to proces, który ciągle trwa. Uczę się oddzielać sprawy ważne od tych nieistotnych, weryfikuję własne przekonania, baczniej przyglądam się relacjom z innymi ludźmi. Częściej udaje mi się być w "TU i TERAZ" (przeczytałam gdzieś: "wszyscy o tym słyszeli, niewielu tam było" ;)). Tak, przyznaję, to nadal bardzo trudne.

Świadomie stawiam sobie ograniczenia zarówno w posiadaniu rzeczy materialnych, jak i w nadmiarze zajęć czy powierzchownych znajomości. Robię miejsce na coś nowego, co jest dobre dla mnie, co mi odpowiada, a nie ogólnie przyjętym standardom i oczekiwaniom innych.
 Teraz częściej stawiam sobie pytania: Czy muszę brać udział w tych wszystkich wydarzeniach, w których uczestniczą znajomi? Czy muszę być w wielu miejscach tylko dlatego, że wypada tam być? Czy muszę czuć się zakłopotana pytaniami zadawanymi z nutką pogardy - Jak to? To jeszcze nie byłaś? Nie widziałaś? Nie czytałaś? Nie. Uwolniłam się od tej presji.

Dużo jest książek, artykułów i blogów o tematyce minimalizmu. Często inspiruję się nimi w dążeniu do upraszczania życia, motywują mnie do zmian, zachęcają do wysiłku w poszukiwaniu własnej drogi, bo tak naprawdę, to każdy minimalista musi odnaleźć swoją własną drogę. Choć łączy nas wiele wspólnych cech, to nasze drogi są różne. Składa się na to bardzo wiele czynników, a jednym z nich jest etap życia w którym się znajdujemy. Mój można nazwać przedsionkiem jesieni. Większość publikacji o minimalizmie, na które natrafiam pisanych jest przez ludzi młodych, więc siłą rzeczy nie wszystkie porady i tematy mogę odnieść do swojego życia, ale zawsze z wielkim zainteresowaniem je czytam. 

Co mi daje minimalizm?

- Konsekwentnie porządkuję (bo jak pisałam, jest to ciągły proces) mój świat, ten zewnętrzny i ten wewnętrzny. Dzięki temu mniej w nim chaosu, a więcej spokoju i równowagi. Pozbycie się niepotrzebnego bagażu to nowa przestrzeń życiowa.

- Potrafię odróżnić własne, autentyczne potrzeby od tych kreowanych przez media czy opinie znajomych.

- Doceniam chwile i cieszę się tym co mam.

- Nie czuję wewnętrznego przymusu, że muszę za czymś gonić, coś zobaczyć, przeczytać, zrobić. Nie muszę.

- Życie we własnym rytmie daje szczęście, poczucie wolności i wewnętrznej spójności.

 

 

Jacek Stęszewski - W kieszeniach duszy





środa, 16 sierpnia 2017

Sandomierz



Spacer po Sandomierzu

Kamiennymi uliczkami Sandomierza
kroczy sierpień w upalnej odsłonie
rumieni jabłka i dachówki kamienic
zegar na ratuszu słońcem czas odmierza
pęcznieją winnice w pobliskim zakonie
mieniąc się fioletem gron okrągłych źrenic

w Rynku ławeczki szemrzą cichym gwarem
podszytym trzepotem zerwanej do lotu
chmury gołębi krążącej nad głową
oddech historii miesza się z upałem
niczym strach skazanych w obliczu szafotu
dając wiarę kronik średniowiecznych słowom

z Bramy Opatowskiej pragrodu strażniczki
rozciąga się widok królewskiego miasta
srebrnej wstążki Wisły stąd nie widać końca
wiją się wśród domów wąziutkie uliczki
nad nimi bazylika gotykiem wyrasta
przez Ucho Igielne przeszłość się przesącza.

Lilianna Mustafa 


Sandomierz mnie zauroczył. Piękne miejsce z dobrą energią i klimatycznymi zaułkami.
Mój K. wymyślił ten spontaniczny weekendowy wyjazd. 
Upalny sierpień. Miasto skąpane w słońcu i kwiatach.
Cudownie było włóczyć się razem kamiennymi uliczkami, odkrywać zakątki miasta, posłuchać o jego historii. A to wszystko przy dźwiękach nastrojowej muzyki dobiegającej z okolic Rynku, gdzie młodzi artyści prezentowali swoje utwory.

To był dobry czas. Taki, w którym nie trzeba się nigdzie ani z niczym spieszyć. Czas płynący spokojnie, harmonijnie. Czas w liliowym kolorze.

















 

Strona główna

Mój czas