środa, 31 stycznia 2018

Cienka linia



Grafika na podstawie fotografii Tomasza Biskupa




Byłam kiedyś w miejscu
z którego widać krawędź życia
cienka linia którą łatwo przekroczyć
niebezpieczna granica

za nią na horyzoncie
same znaki zapytania
ustawione w rząd jak krzyże
tak wygląda świata koniec
do którego nikt nie dotarł
mimo starań

widać rzekę co meandrem
w zakręt rzuca los człowieka
odwróciłam się na pięcie
w stronę słońca znów pobiegłam
jeszcze cię obdarzę szczęściem
życie moje

nie uciekaj

Lilianna Mustafa 





  

Dopóki jeszcze


Fot. Andrzej Berłowski



Dopóki jeszcze

W siwych gałęziach drzew
w białym srebrze - w srebrnej bieli
schował się styczniowy sen
białą kołdrą brzeg zaścielił

rzeka nie rwie już do przodu
pan przymrozek zasiadł na niej
dziś w okowach jego chłodu
taflą lodu znów się stanie
co połączy oba brzegi
znak przymierza zimy - wiosny
nim stopnieją na nich śniegi
a pojawią się pierwiosnki

lecz dopóki jeszcze
nurt w uśpieniu pozostaje
mą tęsknotę w nim umieszczę
za zielonym, ciepłym majem.
 
Lilianna Mustafa 31.01.2018




poniedziałek, 22 stycznia 2018

Nim ziemia się obróci sennie



Fot. Andrzej Berłowski



Nim ziemia się obróci sennie
do słońca zwróci swój policzek
nim gniazda zaczną wić gołębie
i nowy rozdział czas napisze
przytul się do mnie mroźnym świtem
pozostań ze mną w wielkiej bieli
(w niej wszystkie barwy są ukryte)
choćby to była biel pościeli

ogrzej mnie ciepłem słowa spojrzenia
gdy w białym tangu zamieć szaleje
miłość biel kartek w wyznanie zmienia
na marginesie pisząc nadzieję

czas już opuszcza styczniowe progi
rok zaczął liczyć nam dni od nowa
nim wiosna rzuci zieleń pod nogi
zamknijmy miłość w alchemii słowa.
Lilianna Mustafa 


wtorek, 16 stycznia 2018

Rozważania nad kieliszkiem, czyli dlaczego głowa jest okrągła ;)






 Fot. znalezione w necie :)


W naszej kulturze silnie zakorzenione jest przekonanie, że w ważnych momentach życia muszą nam towarzyszyć toasty. Dla podkreślenia uroczystości chwili, dla podniesienia wagi wydarzenia.
Toasty stały się niemal społecznym rytuałem. Przy każdej okazji wznosimy kieliszki z okrzykiem "Na zdrowie!",  nie zastanawiając się nawet nad tym, czy aby na pewno na zdrowie? ;) 
Toast wzniesiony naturalnym sokiem pełnym witamin lub krystalicznie czystą wodą - źródłem życia, to jest dopiero zdrowie! :) 
Od pokoleń bezrefleksyjnie powielamy ten sam schemat, zakodowany od wieków w naszej kulturze, że bez alkoholu nie ma dobrej zabawy, nie ma szans na poprawę samopoczucia, że dzięki niemu łatwiej nam budować więzi emocjonalne, tuszować brak pewności siebie, zaistnieć towarzysko. Ta projekcja przechodzi dalej na nasze dzieci, przekazujemy im taki właśnie wzorzec zachowań. Wzrastają w przekonaniu, że zwyczaj konsumpcji alkoholu jest fajnym, powszechnie akceptowanym zwyczajem. I dalej podświadomie utrwalają ten schemat. 

  
Niejednokrotnie obserwowałam, jak cienka jest granica między spożywaniem alkoholu a uzależnieniem. Pijący zazwyczaj nie zauważa jej przekroczenia. To często osoby z jego otoczenia sygnalizują problem.
Nie chcę demonizować roli alkoholu w życiu ludzi, ani poruszać skrajnych przykładów silnych uzależnień, rodzinnych dramatów, które ciągną się często przez całe życie, pijanych kierowców, których nie waham się nazywać potencjalnymi mordercami. To temat być może na osobny post...

W tym momencie chcę jedynie uporządkować własne spojrzenie na rolę alkoholu w moim życiu.
W poprzednich postach pisałam o tym, czym jest dla mnie minimalizm:

- Pochwałą świadomego życia we wszystkich jego aspektach.
- Dojrzałością, dzięki której mam odwagę kierować się własnymi przekonaniami.

Te dwa punkty odnoszą się do tematu moich przemyśleń - zamyśleń.

Spożywanie alkoholu lub innych środków odurzających jest w głębokiej sprzeczności z pojęciem świadomego życia.

Zaglądając w przeszłość (czasem warto spojrzeć za siebie, choćby dlatego, że gdy spoglądamy na przebytą drogę możemy lepiej ocenić punkt, w którym się obecnie znajdujemy) muszę przyznać, że mnie też nie ominęła społeczna presja, pod wpływem której  świętowanie rocznic, imienin, urodzin i innych okazji nie mogło odbyć się bez wina, wódki, koniaku, szampana...
Nie odmawiamy, bo...? (Poszukiwania to nic innego jak stawianie pytań - Sam Keen)
Bo tak każe obyczaj? Bo być może obawiamy się być inni? Bo będąc w towarzystwie łatwiej jest pić niż nie pić? Nie chcemy odstawać od reszty? Szczególnie w młodym wieku jest nam potrzebna akceptacja innych. Wtedy często też popadamy w bezkrytyczne przyjmowanie cudzego światopoglądu. 
A czasem powodem jest panujący w duszy ból, który chcemy ukoić, choć podskórnie czujemy, że to nie jest droga do odzyskania wewnętrznej harmonii, że to droga donikąd.




Życie to ciągła zmiana. Zmieniają się nasze potrzeby, weryfikują poglądy. 
Dziś jestem w miejscu na tyle dojrzałego życia, że kierowanie się własnymi przekonaniami nie stanowi już problemu.
Nie widzę żadnego powodu, aby wbrew sobie zmuszać się do czegokolwiek.  Mówiąc otwarcie, że nie lubię i nie piję  alkoholu, nie obawiam się reakcji otoczenia. 
Dziś wiem, że najważniejsze jest pozostać wiernym samemu sobie. Cała przyjemność życia się w tym zamyka.  

Alkohol zaburza myślenie.
Czy człowiek po alkoholu potrafi ocenić i docenić (!) rzeczywistość?

Nie chcę przymulać własnego mózgu, wchodzić w stan otumanienia, w którym tak naprawdę nie jest się do końca sobą. Chcę w pełni przytomnym umysłem zachwycać się życiem, podziwiać jego piękno. Doświadczać autentycznych relacji z ludźmi.

CHCĘ ŻYĆ I REAGOWAĆ ŚWIADOMIE. 

Gdy jestem smutna, przyjąć ten smutek, spotkać się z nim bez znieczulania się. Zaakceptować to, że w życiu nie zawsze nad głową fruwają różowe obłoki. 
Gdy jestem radosna, to wiem, że to jest radość prawdziwa, wypływająca z mojego wnętrza, nie wywołana sztucznie za pomocą używek. 
            



Każdy ma w życiu możliwość wybierania własnych dróg. Każdy jest odpowiedzialny za własne wybory. Nikt za nas naszego życia nie przeżyje, ani my nie przeżyjemy życia za nikogo. Jest jedno. I warto je przeżyć świadomie.





                            Bo w tym cały sens istnienia, 
                      żeby umieć żyć bez znieczulenia 
                                                        Maciej Balcar (Do kołyski - z repertuaru zespołu Dżem)

 

 

 

LP - When We're High

niedziela, 7 stycznia 2018

Ewa Pilipczuk

Na twórczość Ewy Pilipczuk natrafiłam przypadkiem 3 lata temu, przeglądając Facebooka. Pierwszy wiersz, który przeczytałam ozdobiony był też piękną fotografią. Bo muszę zaznaczyć, że to nie tylko poetka słowa, ale i poetka obrazu. Fotografia to jej druga pasja.



Fot. Ewa Pilipczuk


PRZEDZIMOWY OGRÓD

W ascetycznych brązach nagość łodyg tonie,
rankiem przystrojona w koronkowe biele.
Mróz pełznie powoli skopanym zagonem,
choć jeszcze nie nadszedł, wciąż skrada się śmielej.

Cicha tafla stawu zamknięta w krysztale,
zszarzała zieloność mchem weszła na drzewa,
powojnik rozpostarł łodyżki zbielałe,
drewniany płot skrzypi w zimowych zaśpiewach.

Wolę ten krajobraz, jego senną ciszę
- tu hałas komercji uszu mi nie łaje -
gdzie zmarzniętą różę wiatr do snu kołysze,
niż sztuczne choinki, śmieszne mikołaje.
 
Ewa Pilipczuk



Jej wierszami zachwycam się do dziś.

To mistrzyni poetyckich opisów przyrody, ulotnych chwil osadzonych w codzienności, wyrazicielka bliskich mi uczuć. 
Również rymowana forma jej wierszy bardzo współgra z moimi klimatami. 
Jestem pod tym względem tradycjonalistką, w poezji bardziej przemawia do mnie tekst rymowany, choć wcale nie musi to być rym tradycyjny. 
W jej twórczości zdarzają się też białe wiersze, równie piękne w słowie jak i treści. 
Podkreślam słowo "treści"! 
Czytając tzw. współczesną poezję, często trudno mi odnaleźć sens słów w wolnym wierszu, trudno uchwycić myśl, którą autor chciał przekazać. Niejednokrotnie mam wrażenie, że to wyrzucany z siebie potok słów. Bez ładu i składu. I tak naprawdę tylko sam autor wie co miał na myśli :) Moje odczucia oczywiście nie dotyczą wszystkich wierszy bezrymowych. Jako miłośniczka poezji wszelakiej natrafiam i na te wartościowe, niemniej taka dygresja nasunęła mi się w kontekście masowej mody pisania wolnych  wierszy, co do których mam wątpliwości, czy można je nazwać wierszami.


Tomik "Impresje codzienne" (seria wydawnicza "Z szuflady poety") podzielony jest na rozdziały: 
Wiosna
Lato
Jesień
Zima
Świty i zmierzchy
Z biegiem lat
Cieniom




Jeden z wierszy z "Impresji codziennych":

DOPÓKI

Chciałabym tobie dać wiązankę
pachnącą majem, letnim świtem;
świerszcze grające w macierzance,
gdy dzień się śmieje seledynem.

I wszystkie barwy, zapach łąki,
westchnienia sosen, ciszę sadów;
jaskier na trawie się złocący
i niebo z lekkich chmur plejadą.

Na wieczór - srebrny blask księżyca
i rozkwit gwiazd w jeziornej toni.
Chciałabym z tobą się zachwycać,
dopóki czas nas nie dogonił...
Ewa Pilipczuk




Najnowszy tomik, zatytułowany "Po wpół do" jest już w drodze do mnie :)



Jeden z wierszy z tomiku "Po wpół do".
Wiersz biały, równie piękny jak wiersze z rymem.

 PEJZAŻ Z JEMIOŁĄ  

W przytulisku murów
szyby posiwiałe
od trosk codziennych
miasto szczelnie okryło się
brudnym płaszczem
odwilży
a w parku brzoza
z miłosną formułą jemioły
w zimowym blejtramie
rozczula kruchością nagiej kory
z piętnem nieuchronnego
dygotania wskazówek
zasłonię firankę
biorę się za słowa z zieloną frazą
z posmakiem dojrzałego agrestu
jak twój pocałunek
zanim wyświetli się
ostatni kadr
Ewa Pilipczuk 








Jeden z wierszy z Antologii Poetów Polskich 2016 :

 W KOŃCÓWCE JESIENI

Cisza rozsiała się po łąkach
poranki mgły za sobą wloką
czas nostalgiczne struny trąca
oddając pierwsze skrzypce słotom

w gotykach drzew gawronie swary
iluzje złota już wspomnieniem
i coraz szybciej mrozu zaczyn
zaciera trawom zbladłą zieleń

skronie pokryły się nam szronem
ostatni liść wiatr z brzozy stargał
przytul
- życie wciąż pisze sonet
choć może w mniej jaskrawych barwach.
Ewa Pilipczuk




 Z Antologii Poetów Polskich 2017 :


 Fot. Ewa Pilipczuk



czwartek, 4 stycznia 2018

Andrzej Berłowski


Artysta fotografik.
W malarski sposób uwiecznia przyrodnicze zakątki naszego miasta i nie tylko.
Za pomocą obiektywu potrafi z fragmentu krajobrazu uczynić nastrojową, misternie przemyślaną kompozycję. 

Jego niezwykłe, plastyczne fotografie mają w sobie coś magicznego, przemawiają do wyobraźni, są wyrazem prawdziwego kunsztu artystycznego.
Mistrz żonglowania światłem.
Poranek to jego ulubiona pora dnia, to czas, gdy z nisko padającego światła wydobywa obiektywem niesamowite obrazy.

Oczarowana, niektóre z nich opatrzyłam wierszowanym opisem.



 Fot. Andrzej Berłowski

ZŁOTY ŚWIT
W woalu lekkim jak muśnięcie rzęs
utkanym z mgły i szczerego złota
reminiscencją raju drzwi otwiera dzień
jak Lorenzo Ghiberti swoje "Rajskie Wrota"

smukło wyrzeźbione drzew nagie gałęzie
niczym płaskorzeźby z brązu odlewane
nocą tkwiły w czarnej surowej ascezie
świtem w złocie słońca jak w chwale skąpane

koronkowe konary to sploty bordiury
co scalają obraz w biblijny wątek
złotym świtem spisane wiecznym piórem natury
arcydzieło stworzenia i świata początek

bezdźwięk osiadł na fałdach złocistej kotary
cisza się odbija od wody promieniem
dręczy mnie pytanie stare jak świat stary
milczenie jest złotem czy złoto milczeniem
Lilianna Mustafa 

Fot. Andrzej Berłowski

 
Wieczór nad jeziorem porozwieszał ciszę.
Milkną głosy ptaków, wiatr pod lasem przysiadł.
Jezioro burty łodzi do snu już kołysze
lekkim pluskiem fali, tak by nikt nie słyszał.
W tym pięknym milczeniu dnia odchodzącego
słońce rozzłociło ciemniejące chmury,
prostując w jeziorze od złota lśniącego
wcześniej wiatrem marszczone faliste tekstury.
Noc niebawem nastanie i zagarnie wszystko,
zawiesi nad wodą z księżyca latarnię
i do gwiazd nam będzie tak jak nigdy blisko.
Popatrzymy w niebo... może któraś spadnie? 
Lilianna Mustafa, 2.07.2015



Fot. Andrzej Berłowski

 Liście szeleszczą pod nogami
kolor przygasa w płatkach róż
my w szepty liści zasłuchani
wciąż nie wierzymy
- czy to już?
już dogoniła nas ta jesień?
A tak niedawno powiew lata
słońcem na twarzach kładł się przecież
złotem we włosy
nam się wplatał.
A tak niedawno głosy wiosny
zielenią w głowach przewracały
świat się wydawał wtedy prosty
czy jej akordy
też przebrzmiały?
Więc zamiast wkraczać w próg jesieni
z powagą, jaką z sobą niesie
to postarajmy się coś zmienić
niech będzie to szalona jesień!
:)
Lilianna Mustafa 


Fot. Andrzej Berłowski

 Czas worek wspomnień na swych plecach niesie
wiatr obłąkany ruszył w taniec z liśćmi
to już kolejna nasza wspólna jesień
coś posmutniałeś... jakbyś się zamyślił?

tyle jesieni w pamięci za nami
tyle też wspólnych wschodów i zachodów
kosz wypełniłam po brzegi ziołami
ususzę miętę zebraną z ogrodu

bo gdy nadejdą wieczory zimowe
i usiądziemy blisko jak przed laty
to moją miłość jak listki miętowe
będę ci co dzień wrzucać do herbaty.
Lilianna Mustafa 


Fot. Andrzej Berłowski

 W tamtych pokojach mieszka teraz cisza
bezduszne meble podpierają ściany
kurz na komodzie szarym pyłem przysiadł
i uciszył zegar pustką zatroskany

światło się przesącza przez okienne szyby
chcąc przetoczyć życie do każdego kąta
pragnie czas ożywić co stanął na niby
na starym zegarze gdzieś za cztery piąta

czajnik nie obwieszcza chwili na herbatę
choć gości wyczekują cztery krzesła puste
w uszach dźwięczy cisza jakby zasiał makiem
przeszłość się przegląda w zawieszonym lustrze...
Lilianna Mustafa, 31.07.2017 Tomaszów Mazowiecki




Fot. Andrzej Berłowski

 Z początkiem dnia
wilgotny oddech lasu
miesza się z wonią
puszystego mchu
u schyłku lata
spełnionego czasu
powracam tu

gdzie leśne szepty
grają swojską nutę
gdzie wiatr kołysze
talie smukłych brzóz
czarne pnie sosen
szalem z mgieł zasnute
powracam tu

światło już nisko
w przygasłej zieleni
gra promieniami
w jej odcieniach stu
nim się w kaskadę
kolorów zamieni
powrócę tu.
Lilianna Mustafa



 Fot. Andrzej Berłowski

Pójdę przed siebie
drewnianym pomostem
którego kresu nie widać we mgle
odnajdę łódź schowaną w szuwarach
łódź ma kolor nadziei
zmącę wodę czarodziejskim wiosłem
popłynę przed siebie
nie wiadomo gdzie
może tam
dokąd Oni dopłynęli?

tam zielona łódź dobije do brzegu
w cichych akordach wschodu
gdzieś przy innym drewnianym pomoście
i odejdę w mgły nicość
tam gdzie Oni odeszli
łódź ma kolor nadziei nie bez powodu
i odejdę jak Oni
bezszelestnie
najciszej
bezgłośnie
Lilianna Mustafa 1.07.2017



 Fot. Andrzej Berłowski

BYŁO TAKIE LATO
Było takie lato, beztroskie i gorące
biegłam w białej sukience...
w powietrzu dryfował zapach dzikich ziół
z nieba się sączyło życiodajne słońce
bukiet polnych kwiatów powiewał mi w ręce
trawy się chyliły do dziecięcych stóp
Było takie lato, pszczołami brzęczące
biegłam w białej sukience...
w dni, co z prostych składały się prawd
ku szumiącym trawom, po bezkresnej łące
kiedy pięknych marzeń było znacznie więcej
i w zasięgu ręki był dziecięcy świat.
Lilianna Mustafa, 13.07.2017


Fot. Andrzej Berłowski

Na przedwieczornym niebie eksplozja koloru
chmury rozpętały barwne przedstawienie
zanim niebo zasnuje ciemny fiolet wieczoru

trwa ostatni spektakl, jak boskie olśnienie
kłębowiska granatów zatopionych w złocie
ostatnie przebicia słonecznego blasku
pomarańcze i żółcie w jednym wspólnym splocie
oczekują zachwytów, nieskończonych oklasków
roztańczonych obłoków wielobarwna paleta
przetykana gdzieniegdzie drobiną purpury
delikatnie rozmyta jak w obrazach Moneta
patrzę i nie wierzę - chmury to, czy nie chmury?
Lilianna Mustafa, 6.12.2014



Fot. Andrzej Berłowski

 ZAMEK BOBOLICE
 
Na niebie bledną zachodnie zorze,
chmury już ciągną zasłonę zmierzchu;
wypłynął księżyc w bladym kolorze,
zawisł nad wzgórzem w cichym powietrzu.
Stare zamczysko zmienia swe kształty,
gdy mrok się wdziera w jego wgłębienia,
a srebrny księżyc, krążek uparty
światło roztacza wokół wzniesienia.
W okienka baszty wciska się smugą,
gładzi poświatą prastare mury,
bo przecież jego to jest zasługą,
że nocą widać zamku kontury.
I plecie księżyc co noc opowieści,
które rozsyła wiatrem w okolicę.
Całemu światu zapragnął obwieścić
dziwną legendę Zamku Bobolice.
Bo jak wieść niesie, kto zbłądzi w te strony,
idąc krętą dróżką, gdzie strome wzniesienie,
ujrzy często obraz mrokiem zniekształcony -
na murach warowni snujące się cienie.
A gdy na przedzamczu księżyc też zaświeci,
usłyszymy dźwięki średniowiecznej lutni.
Tam ukradkiem przemyka od wielu stuleci
postać białej damy w powłóczystej sukni.
Lilianna Mustafa, 4.03.2015




Fot. Andrzej Berłowski

W porannym chłodzie rosa perlista
srebrzy się pośród poduszek mchu
tiulowa mgiełka lekko zawisła
na rzęsach świtu resztkami snu
promienie słońca już docierają
w każdy ciemniejszy lasu zakątek
topią się w wodzie i odbijają
nowym promieniom dając początek

w oprawie wiosny pierwszej zieleni
budzi się magia prologu dnia
zatrzymaj chwilę 
nim czas ją zmieni
zatrzymaj chwilę 
niech dalej trwa...
Lilianna Mustafa, 2.05.2015



Fot. Andrzej Berłowski

 Na parkowych ławeczkach
nikt dzisiaj nie siada
czasem liść przycupnie
nim dalej odleci
czasem się rozsiądzie
mglisty chłód listopada
czasem...
bujający w obłokach poeci

Lilianna Mustafa, 19.11.2014




Fot. Andrzej Berłowski

NOC, CISZA I MGŁA

Nocą głęboką uśpione miasto
na pustych ławkach cisza przysiada
zanim latarnie świtem przygasną
mgła potajemnie do nich się skrada
i w swej tiulowej lekkiej zwiewności
siada wraz z ciszą schowaną w cieniu
obie tak pełne przezroczystości
siedzą do świtu w mglistym milczeniu

Lilianna Mustafa, 4.12.2014




Fot. Andrzej Berłowski

Stare wiejskie chaty idą w zapomnienie
dachy strzechą pokryte pobielone ściany
świadkowie historii przeszłości westchnienie
jak obraz z dzieciństwa na nowo składany
w maleńkich okienkach kwitną pelargonie
za chatą opłotki krzywią się niezdarnie
wszystko razem tworzy spokojną harmonię
lecz i dla nich czas nie płynie bezkarnie
pogubiła szczeble podparta drabina
a drewniane deski trzeszczą ze starości
ktoś się nimi zachwyci 
na chwilę zatrzyma
i na zdjęciach przeniesie 
w krainę wieczności.
Lilianna Mustafa 
 


Fot. Andrzej Berłowski

W złotej purpurze wstaje poranek
marcowym świtem budzi się dzień
drzewa radośnie rozświergotane
głoszą nadejście wiosennych tchnień

słońce by chciało zza drzew korony
zobaczyć w wodzie swoje odbicie
przeciska zatem swój krąg czerwony
patrzy na siebie w pełnym zachwycie

i tak powstaje piękne złudzenie
że oglądamy naraz dwa świty
te same słońca nieba odcienie
i drzew rysunek w wodzie rozmyty

jak tu nie ulec magii poranka
gdy nas czaruje iluzją bytów
i na nic zda się rymów składanka
w której zabrakło już słów zachwytu 

Lilianna Mustafa, 14.03.2015


Fot. Andrzej Berłowski

PRZEDWIOŚNIE

W powietrzu rozpylone zapachy przedwiośnia
chociaż trawy drzemią jeszcze posiwiałe
wartkim nurtem rzeka radośnie szumiąca
niesie dzikie wody z lodu odtajałe
 
o poranku ptaki głośno rozgadane
już o brzasku słychać ptasie ożywienie
zanim smugi światła w wodzie załamane
odbiją się od niej słonecznym promieniem
 
w nagich jeszcze konarach trwa oczekiwanie
i gdy ciepło w nie spłynie wraz z marcowym wiatrem
wszystko to co wokół za chwilę się stanie
zaplątanym w gałęziach zielonym spektaklem

Lilianna Mustafa, 23.02.2015




Fot. Andrzej Berłowski


Na gałęziach dębu liście
ostatnie
brązowo-rdzawe
jesień zakończy wraz z listopadem
barwną
zabawę
szare tęsknoty będą się snuły
gdzieś nad
polami
czas się rozwiesi kroplami deszczu
między
drzewami...

Lilianna.Mustafa, 17.11.2014



 Fot. Andrzej Berłowski


Niezimowy w tym roku jest grudnia początek
śniegiem nie sypnęło 
mróz nie dał po uszach
jesień dalej ciągnie smutnoszary wątek
koniec kalendarza 
wcale jej nie wzrusza.
 
o czym myśli drzewo samotne na polu 
w mglistego szalika 
woal otulone
w niepamięć odpłynął festiwal kolorów
dla odmiany bielą 
chcę być przyprószone
Lilianna Mustafa, 7.12.2014


Fot. Andrzej Berłowski

 Dzień nad wodą rozwiesił
woale zamglenia
ledwo coś widoczne
ledwo coś przykryte
niewypowiedziane...
mgłą niedomówienia.

Lilianna Mustafa, 9.11.2014




Fot. Andrzej Berłowski

W koronkową sieć drzew nagich gałęzi
wpadła złota kula wschodzącego słońca
i zawisła w misternie utkanej uwięzi
której sploty nie mają początku ni końca

zespoliły się w jedność z pastelami nieba
co jak barwna tkanina przetykana złotem
tysiącami kolorów nad ziemią powiewa
by się w lazur i błękit przeistoczyć potem

styczniowego świtu gra barwnych odcieni
jest równoważona chłodną bielą śniegu
która jak w pryzmacie zmienia bieg promieni
i odbija światło nadrzecznego brzegu

cisza ze spokojem zawisły nad wodą
tak jak drzewa rosnące w lekkim pochyleniu
szelestem listowia długo nie uwiodą
będą trwać do wiosny w zimowym milczeniu

Lilianna Mustafa, 26.01.2015


Fot. Andrzej Berłowski

Grudzień cicho przemyka polnymi ścieżkami
lekkim mrozem pościnał poranka powietrze
taki ledwie widoczny schowany za mgłami
aby się rozgościć zbyt nieśmiały jeszcze
pomalował pejzaż białym szronem wokół
taką sceną bajka każda się zaczyna
łagodnie odlicza dni starego roku
i śnieżnego grudnia nic nie przypomina
bo gdzie zaspy śniegowe gdzie sopelki lodu
mróz co trzeszczy pod butem i iskrzy ze słońcem
grudzień minął się z zimą z jakiegoś powodu
a jest przecież w końcu zimowym miesiącem

Lilianna Mustafa, 17.12.2014


Fot. Andrzej Berłowski

MGIELNE OBŁĄKANIE

Mgła nie pozwoliła słońcu na przebicie
budzi się w koronie z mlecznego okręgu

  ścięty mrozem poranek jak boskie odkrycie
cudów matki natury uroczych obłędów

dziś na wskroś szalona srebra rozsypała
z podszycia utkała królewskie posłanie

drzewa w lśniącą szklistość jak w płaszcz przyodziała
piękne to jej dzisiejsze mgielne obłąkanie

Lilianna Mustafa, 11.12.2014



Fot. Andrzej Berłowski

 Czarowna noc rozświetlona latarniami
w kamiennej ścieżce odbija się ich blask
drzewa spowite jesiennymi mgłami
co zejdą nisko nim nadejdzie brzask
rzeźba konarów na tle granatu nieba
dni do zimowej scenerii odlicza
chociaż właściwie bieli im nie trzeba
gdy noc wplątała poświatę księżyca

Lilianna Mustafa, 28.11.2014



 Fot. Andrzej Berłowski


W szarościach dni grudniowego chłodu
co gęste mgły pozawieszał wszędzie
w cyklicznym rytmie wschodów i zachodów
niezmiennie razem
dostojne łabędzie
odwiedzają brzegi przy omszałych kładkach
to znów pobuszują w przybrzeżnych szuwarach
przygląda im się z bliska wody tafla gładka
co ich śnieżne pióra
jak lustro wychwala
dumnie wyprężając swe łabędzie szyje
płyną tak nieśpiesznie w sennym krajobrazie
czasem jakiś malarz ich piękno odkryje
i uwieczni farbą
w niemodnym obrazie

Lilianna Mustafa, 10.12.2014


Fot.Andrzej Berłowski


Zanurzmy się w złotym gąszczu letniej łąki
tam gdzie słońce roztapia zapach dzikich ziół
gdzie dochodzą pieśni którymi skowronki
dzień witają z zielonych niedalekich pól
pozostańmy w tej chwili błogo zagubieni
łodyg szorstki dotyk poczujmy palcami
wśród niebieskich chabrów i maków czerwieni
świat zapomni o nas...
i będziemy sami

Lilianna Mustafa, 14.02.2015


Fot. Andrzej Berłowski

BUDZI SIĘ ZIMOWY DZIEŃ

Wytoczyła się na niebo poranna poświata
złotą łuną spłynęła na wierzchołki drzew
biel śniegową muśnięciem koloru omiata
budzi się zimowy dzień


młode konie pognały rozległym rewirem
rozpraszając mroku odchodzący cień
który jak kamfora zniknie już za chwilę
budzi się zimowy dzień


srebrnobiałe pyły kopytem wzniecają
w niepamięć odchodzi tak niedawny sen
ku radości życia znów przed siebie gnają
budzi się zimowy dzień.

Lilianna Mustafa, 9.02.2015


Fot. Andrzej Berłowski 

Popatrz na to piękno w najczystszej postaci
 niczym białe żagle skrzydła uniesione
wśród ptactwa wodnego to arystokraci
na wzór anielskich istot zostały stworzone
dumnie wyciągają długie smukłe szyje
przyciągają spojrzenia gracją swoich ruchów
jakby były pewne że ktoś w nich odkryje
cały cud istnienia łabędziego puchu

Lilianna Mustafa, 21.01.2015



Fot. Andrzej Berłowski


W pastelowej obłoków przestrzeni
dzień się budzi w kolorach tęczowych
mroki nocy na światłość przemienił
wśród mozaiki błękitów i czerwieni płowych
drzewo nagie gałęzie wyciąga jak ręce
pragnie sięgnąć krawędzi barwnej chmur palety
jakby chciało przed niebem złożyć je w podzięce
powplatać w nie żółcie róże i fiolety
wysłannicy nieba - słoneczne promienie
oświetlają strumień z chmurnego ukrycia
który tak jak niebo zmienia swe odcienie
i przecina pejzaż niczym linia życia

 Lilianna Mustafa, 12.01.2015


Fot. Andrzej Berłowski


Dzień się rozzłocił styczniowym świtem
słońce z rumieńcem na twarzy wstaje
niepełną bielą drogi pokryte
tak nierealne wszystko się zdaje

drzewa swą nagość w blask nieba ubrały
mróz ich rysunek pościnał na wodzie
jak się przeglądać w jej lustrze miały
czy wyglądają piękniej i młodziej

więc swoje prośby ku słońcu kierują
by roztopiło to mroźne pokrycie
bo tylko wtedy piękniejsze się czują
kiedy podziwiać mogą swe odbicie

Lilianna Mustafa, 8.01.2015


Fot. Andrzej Berłowki

Jak szkice węglem
drzew czarny rysunek
na firmamencie granatu dotyka
rozgałęzionych konarów szalunek
kopułę nieba
już zmierzchem domyka

a mgła na księżyc
sieć swą zarzuciła
aż znieruchomiał tam w górze bezradnie
mglistym objęciem w niego się wtuliła
jakby się bała
że na ziemię spadnie

mrok coraz śmielej
zagarnia sklepienie
cichną odgłosy biegnące z daleka
między drzewami już słychać westchnienie
nocy co u bram nieba
niecierpliwie czeka

Lilianna Mustafa, 3.01.2015


Fot. Andrzej Berłowski

Zabłysnął na niebie okrąg szczerozłoty
dzień się budzi w nieśmiałej cichości poranka
i rozrzuca na wodzie świetlnych smug klejnoty
wyplecione ze słońca miodowego wianka             
drzewa topią odbicia w rozbłyszczonej głębi
niebo wisi w konarach jak w splotach koronki
nim się całkiem światłem ranek nie wypełni
z czarodziejskiej magii bierze swe początki

Lilianna Mustafa, 2.01.2015



 Fot. Andrzej Berłowski


Gibkie źdźbła trawy czesane wiatrem
puchowe kłosy chylą ku ziemi
majestatyczne czyniąc ukłony
zaklęte w wiązkę światła i cieni.
Lilianna Mustafa, 3.11.2014


 Fot. Andrzej Berłowski

Jak usłyszeć ciszę
co na strunach pajęczych nici gra
posłuchaj
 
jak zobaczyć ciszę
co nad wodą tańczy w tiulowych poranka mgłach
popatrz
 
jak sfotografować ciszę
co jest ulotna jak zachwyt nad życiem
otwórz serce

Lilianna Mustafa, 22.09.2014


 Fot. Andrzej Berłowski

Słyszysz? To czas, co na oślep pędzi
zatrzymał się.
Zatrzymał się w pajęczej sieci
i na jej strunach jak na harfie gra.
Posłuchaj jego ciszy.
Posłuchaj,
zanim w wir codzienności znów z wiatrem poleci,
jak złotą chwilą w jej srebrnych niciach drga.
 

Lilianna Mustafa, 13.07.2015



Fot. Andrzej Berłowski


Wczesnym świtem przysiadła na leżącym pniu
mądrym wzrokiem spojrzała jak niebo jaśnieje
gdy porankiem świat wokół budzi się ze snu
i w oddali w zagrodzie dumny kogut pieje
nastroszyła pióra pstrokato barwione
nadszedł czas odpocząć po nocnych wojażach
rozprostować szpony łowami strudzone

zanurzyć się do zmierzchu w snu błogich mirażach
by potem gdy tylko noc nastanie ciemna
rozpostrzeć swe skrzydła pod niebem na nowo
widać po twych oczach jaka jesteś senna...
dobrych snów
odpocznij 
piękna mądra sowo
Lilianna Mustafa, 27.06.2015



 Fot. Andrzej Berłowski


Stukotu kopyt odgłos rytmiczny
z oddali zaraz obraz wyłoni...
Już się pojawił! To dynamiczny
widok pędzących w galopie koni.
Z niezwykłą gracją przed siebie gnają
nozdrzami chłonąc wiatru porywy,
w których podmuchach się zaplatają
wiatrem czesane ich końskie grzywy.
Ślad swoich kopyt zostawiają wszędzie
w szalonym biegu, tak z czystej radości;
Niedoścignione w tym beztroskim pędzie
nieokiełznane symbole wolności.

Lilianna Mustafa, 14.12.2014
















poniedziałek, 1 stycznia 2018

Początek

Lubię początek roku. 
Wszystko zaczyna się od nowa. 
Nowe dni z całkiem nowego kalendarza, na świat można spojrzeć bez uprzedzeń, jak na czystą, niezapisaną kartkę. 






 Już nie piszę listy postanowień...
Chcę jedynie doskonalić w sobie sztukę uważnego życia, dostrzegać ulotność chwili, zauważać piękno najprostszych spraw, które tak rzadko dostrzegam w zwykłej codzienności. Najtrudniej zauważać coś, na co patrzy się codziennie...




Więc nie rób planów za dokładnych zbyt
Dnia partyturze zostaw skoro świt
Niezapisany jeden takt lub dwa
Niech los tych kilka taktów po swojemu gra.
 Wojciech Młynarski


Chcę pozwolić życiu na własną inwencję, bez oczekiwań i niepotrzebnych projekcji. Stanąć w pozycji widza, spojrzeć z dalszej perspektywy na to, co życie niesie i przyjąć je takim jakim jest. 



Ulepię od nowa
I morza i lądy
Obsypię garściami
Pachnących łąk
Pozrywam granice
Zadepczę ich ślad
I z gór czekolady
Zbuduję mój świat.
Wojciech Waglewski 


 Tak, wszystko zaczyna się od nowa...
A więc... Witaj Nowy Roku!


Strona główna

Mój czas