piątek, 28 grudnia 2018

A prawdziwe życie umyka...








Od dawna korzystam z Facebooka. 
Jest źródłem nie tylko rozrywki, ale też wiedzy o ważnych wydarzeniach kulturalnych czy inicjatywach społecznych. Zawdzięczam mu poznanie ciekawych, mądrych ludzi, ich twórczości i pasji. Mogę podziwiać ich sposób patrzenia na świat, kunszt słowa i sposób wyrażania myśli. Odkrywam muzykę, która współgra z moją duszą. Za sprawą udostępnianych zdjęć, które niejednokrotnie cechuje prawdziwy artyzm wykonania, zachwycam się miejscami, w których nie byłam. 
Czasem jestem świadkiem sporów i słownych walk ideologicznych, nie zawsze prowadzonych kulturalnie. 
Czasem mimowolnie zaglądam w garnki i talerze znajomych, którzy za sprawą zdjęć z kuchni lub restauracyjnych stolików czują potrzebę pokazania światu, co za chwilę będą konsumować. 
Jednym Facebook służy do dzielenia się swoimi pasjami, drugim, do wyrażania własnych poglądów i często dosadnego ich manifestowania, dla jeszcze innych jest narzędziem do relacjonowania w mniejszym lub większym stopniu swojego codziennego życia.

Przeglądanie stron i profili wciąga i uzależnia. Daje poczucie przymusu bycia na bieżąco. Nie zajrzę - coś mi umknie, nie przeczytam - nie będę wiedziała, nie zobaczę - coś mnie ominie. Rodzi to niewytłumaczalne poczucie straty.
Coraz częściej budzi się we mnie świadomość, że nieustanne śledzenie portalu okrada mnie nie tylko z mojego cennego wolnego czasu, którego mam naprawdę niewiele, pracując dużo większą ilość dni i godzin niż przeciętny człowiek, ale pozbawia również czasu na doświadczanie i smakowanie własnego życia. Dotarło do mnie, że w pewnym sensie tracę wewnętrzną wolność i poczucie panowania nad swoim czasem. 
A prawdziwe życie umyka... 
Aby je odzyskać musiałam uświadomić sobie, że nie wszystko muszę przeczytać, nie wszystko zobaczyć, nie wszystko skomentować, że powinnam dokładnie przefiltrować ten swoisty tygiel informacji, jakie mieści Facebook.
Musiałam szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy chcę spędzać swój wolny czas na oglądaniu wykreowanego życia innych czy doświadczać w pełni i świadomie własnego życia?
Nie zrezygnuję z Facebooka całkowicie, bo mimo ogromu "śmieci" jakie skrywa w swoich zasobach, można tu odnaleźć naprawdę wartościowe treści.

Częściej bywam "offline", bo ważniejsze od życia w sieci jest życie, które dzieje się wokół mnie. 

 

 

Agnes Obel - Riverside

Strona główna

Mój czas