niedziela, 7 stycznia 2018

Ewa Pilipczuk

Na twórczość Ewy Pilipczuk natrafiłam przypadkiem 3 lata temu, przeglądając Facebooka. Pierwszy wiersz, który przeczytałam ozdobiony był też piękną fotografią. Bo muszę zaznaczyć, że to nie tylko poetka słowa, ale i poetka obrazu. Fotografia to jej druga pasja.



Fot. Ewa Pilipczuk


PRZEDZIMOWY OGRÓD

W ascetycznych brązach nagość łodyg tonie,
rankiem przystrojona w koronkowe biele.
Mróz pełznie powoli skopanym zagonem,
choć jeszcze nie nadszedł, wciąż skrada się śmielej.

Cicha tafla stawu zamknięta w krysztale,
zszarzała zieloność mchem weszła na drzewa,
powojnik rozpostarł łodyżki zbielałe,
drewniany płot skrzypi w zimowych zaśpiewach.

Wolę ten krajobraz, jego senną ciszę
- tu hałas komercji uszu mi nie łaje -
gdzie zmarzniętą różę wiatr do snu kołysze,
niż sztuczne choinki, śmieszne mikołaje.
 
Ewa Pilipczuk



Jej wierszami zachwycam się do dziś.

To mistrzyni poetyckich opisów przyrody, ulotnych chwil osadzonych w codzienności, wyrazicielka bliskich mi uczuć. 
Również rymowana forma jej wierszy bardzo współgra z moimi klimatami. 
Jestem pod tym względem tradycjonalistką, w poezji bardziej przemawia do mnie tekst rymowany, choć wcale nie musi to być rym tradycyjny. 
W jej twórczości zdarzają się też białe wiersze, równie piękne w słowie jak i treści. 
Podkreślam słowo "treści"! 
Czytając tzw. współczesną poezję, często trudno mi odnaleźć sens słów w wolnym wierszu, trudno uchwycić myśl, którą autor chciał przekazać. Niejednokrotnie mam wrażenie, że to wyrzucany z siebie potok słów. Bez ładu i składu. I tak naprawdę tylko sam autor wie co miał na myśli :) Moje odczucia oczywiście nie dotyczą wszystkich wierszy bezrymowych. Jako miłośniczka poezji wszelakiej natrafiam i na te wartościowe, niemniej taka dygresja nasunęła mi się w kontekście masowej mody pisania wolnych  wierszy, co do których mam wątpliwości, czy można je nazwać wierszami.


Tomik "Impresje codzienne" (seria wydawnicza "Z szuflady poety") podzielony jest na rozdziały: 
Wiosna
Lato
Jesień
Zima
Świty i zmierzchy
Z biegiem lat
Cieniom




Jeden z wierszy z "Impresji codziennych":

DOPÓKI

Chciałabym tobie dać wiązankę
pachnącą majem, letnim świtem;
świerszcze grające w macierzance,
gdy dzień się śmieje seledynem.

I wszystkie barwy, zapach łąki,
westchnienia sosen, ciszę sadów;
jaskier na trawie się złocący
i niebo z lekkich chmur plejadą.

Na wieczór - srebrny blask księżyca
i rozkwit gwiazd w jeziornej toni.
Chciałabym z tobą się zachwycać,
dopóki czas nas nie dogonił...
Ewa Pilipczuk




Najnowszy tomik, zatytułowany "Po wpół do" jest już w drodze do mnie :)



Jeden z wierszy z tomiku "Po wpół do".
Wiersz biały, równie piękny jak wiersze z rymem.

 PEJZAŻ Z JEMIOŁĄ  

W przytulisku murów
szyby posiwiałe
od trosk codziennych
miasto szczelnie okryło się
brudnym płaszczem
odwilży
a w parku brzoza
z miłosną formułą jemioły
w zimowym blejtramie
rozczula kruchością nagiej kory
z piętnem nieuchronnego
dygotania wskazówek
zasłonię firankę
biorę się za słowa z zieloną frazą
z posmakiem dojrzałego agrestu
jak twój pocałunek
zanim wyświetli się
ostatni kadr
Ewa Pilipczuk 








Jeden z wierszy z Antologii Poetów Polskich 2016 :

 W KOŃCÓWCE JESIENI

Cisza rozsiała się po łąkach
poranki mgły za sobą wloką
czas nostalgiczne struny trąca
oddając pierwsze skrzypce słotom

w gotykach drzew gawronie swary
iluzje złota już wspomnieniem
i coraz szybciej mrozu zaczyn
zaciera trawom zbladłą zieleń

skronie pokryły się nam szronem
ostatni liść wiatr z brzozy stargał
przytul
- życie wciąż pisze sonet
choć może w mniej jaskrawych barwach.
Ewa Pilipczuk




 Z Antologii Poetów Polskich 2017 :


 Fot. Ewa Pilipczuk



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Strona główna

Mój czas