sobota, 10 marca 2018

Bóg, kasa i rock'n'roll - Szymon Hołownia, Marcin Prokop

Książka napisana w formie rozmowy między dwoma mężczyznami o zupełnie innych spojrzeniach na religię i duchowość. 
Przeczytałam z dużym zainteresowaniem. 
Drugi raz przysłuchiwałam się rozmowie obydwu panów na audiobooku, co było ciekawym doświadczeniem zważywszy na formę książki. 




Dlaczego znalazła się w moich "oczarowaniach"?
Odpowiedzią, niech będą słowa Marcina Prokopa:

"Żaden z nas nie zmienił swoich poglądów. Każdy z nas został tym, kim był, ale przy okazji mamy poczucie, że coś od siebie dostaliśmy."

Mimo dużych różnic światopoglądowych swój dialog na tematy ważne prowadzą lekko, błyskotliwie, z pewną dozą humoru, w atmosferze wzajemnego szacunku.

Nie ma sensu pisać kolejnej recenzji książki, których wiele można znaleźć w internecie.
Przytoczę niektóre fragmenty, na które zwróciłam szczególną uwagę, które zainicjowały moje własne przemyślenia.

"Nigdy nie jest dobrym pomysłem siadanie do rozmowy z przekonaniem, że koniecznie musimy osiągnąć dogmatyczny kompromis. Więcej luzu. My jesteśmy tu, oni są tam. Możemy się szanować, ale nie musimy pozbawiać się czegoś, przystępując do dialogu. To do niczego nie prowadzi."

 ***
"Marnym pomysłem jest wmawianie komuś czegoś na siłę. Jezus nie biegał za uczniami, ale czekał aż sami przyjdą i zapytają: "O co chodzi?"

 ***
"Nie jestem ateistą, bo nie szukam dowodów na nieistnienie Boga. Dopuszczam, że istnieje jakiś byt większy od nas, ale nie jestem przekonany, że to akurat katolicy posiadają na niego monopol. Każdy może do niego znaleźć indywidualną drogę, bez pośredniczącego "biura podróży", czyli Kościoła."

***

"Nasza natura wymaga określenia jakiś ram, granic. Dla Szymona jest nimi prawda zdeponowana na ziemi przez Jezusa. Moja prawda przypomina patchwork. Zszywam ją w wielu kawałków - z chrześcijaństwa, z buddyzmu, z laickiej filozofii. Nie potrafię zaufać jednemu schematowi."

***

" nie wszyscy ludzie myślą tak jak my. Nie wszyscy mają w sobie wypielęgnowaną wrażliwość i subtelną głębię przekonań. Są ludzie, którzy na przykład lubią, jak im ktoś fałszuje do ucha albo krzyczy na kazaniu. To do nich trafia. To ich rusza."

*** 
"Zdumiewa mnie ile czasu ludzie poświęcają na debatowanie o grzeszności innych nie snując refleksji nad własną grzesznością."

***
"Będę powtarzał do znudzenia, iż prędzej czy później pokaleczy się każdy, kto nie rozumie, że zasadą całego tego świata jest miłość..."

 ***

"Teraz człowiek już wie, że nie wszystko musi. Nie trzeba ciągle zrywać się i biec, bo i tak nie wszędzie się dobiegnie. Z większym spokojem decyduję się na niewstawanie"

***

" Władysław Bartoszewski zwrócił kiedyś uwagę, byśmy dali już sobie spokój z oczekiwaniem od Niemców, by wciąż w kontakcie z nami czuli wstyd za wojnę i wciąż nas przepraszali. Przeprosili już tyle razy, idźmy wreszcie do przodu. To już dawno nie są ci ludzie, to już dawno nie jest ten kraj."




Znalezione w necie, nie znam źródła, ale zdaje się być dobrym podsumowaniem tematu:





  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Strona główna

Mój czas